Jakiś czas temu miałem okazji zakupić "No Man's Sky" - gry, która nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań.

Gry, której od samego początku towarzyszył tzw. "hype train".

"Hype train", który wykoleił się na sekundy przed dojechaniem stacji końcowej.

 

Co jakiś PS Store organizuje promocje. Podczas ostatniej kupiłem rzeczony tytuł za połowę ceny sklepowej (120PLN). Dla niektórych to cały czas może być za dużo. Po internecie cały czas krążą nieprzychylne opinie że tytuł minął się ze swoim celem, że jest to przerost formy nad treścią, że żaden z elementów z materiałów promocyjnych nie znalazł się w wersji finalnej itd.

Ja postąpiłem zgoła inaczej - nie śledziłem tej gry z większym zapałem. Wiedziałem, że wyszła. Wiedziałem, że gracze są zawiedzeni. Że nie spełniła ich oczekiwań. Czytałem, że na Twitterze twórców pojawił się wpis "No Man's Sky was a mistake". Ale i tak postanowiłem zrobić na przekór i kupić.

 

I mam mieszane uczucia. Sama gra dla mnie jest przyjemna - ot kosmos, latanie po nim, farmienie surowców, kupowanie statków, szukanie "swojej drogi". Mimo wszystko gra ma jednak parę braków. Przykłądowo - moduł budowania bazy ogranicza się tylko do konkretnych lokalizacji, nie można wybudować bazy w dowolnym miejscu na planecie. To raz. Dwa - nie można mieć paru baz - jesteśmy zmuszeni posiadać jedną bazę. Znalazłeś lepszą planetę? Przykro nam - żeby się na nią przenieść musisz porzucić starą planetę. Ale że jest rozbudowana i uporządkowana? Trudno, masz tutaj równowartość surowców. "Now get building!"

 


 

Dodatkowo po pewnym czasie odzywa się wszechobecny "grind". Żeby kupić lepszy statek czy frachtowiec musimy mieć od 1.5 miliona jednostek do 15 milionów. Nie ma prostej metody zarabiania, najlepszą jest latania między planetą a stacją kosmiczną i sprzedawania złomu oraz surowców. Niesamowicie upierdliwe, zwłaszcza gdy kombinezon i statek mają ograniczoną liczbę pól na materiały a musimy mieć jeszcze paliwo na starty, lądowania i skoki hiperprzestrzenne czy odnawianie tarcz.

 

Sama fabuła nie jest głupia - naszym celem jest albo do dotarcie do centrum galaktyki albo do kolejnych "Interfejsów Atlasa". Każda z tych tras wymaga odpowiedniego "poziomu doświadczenia", które tutaj są nazwane "kamieniami milowymi". Te zdobywamy poprzez odkrywanie artefaktów, wchodzenie w interakcję z obcymi, odkrywanie planety i ich badanie. Jest to czasochłonne, ale latając po powierzchni planety nawet nie zwraca się na to uwagi.

 

Patrząc z perspektywy niewiele jest tytułów, które mogę zapełnić dziurę w kosmicznych symulatorach. "Star Citizen" jeszcze powstaje, "Elite: Dangeruous" wydaje się przyjemne, "EVE Online" jest dla mnie zbyt rozbudowane, "Rebel Galaxy" po pewnym czasie też przechodzi do "grindu", "FreeSpace 2" jest już stary.

Tak naprawdę marzy mi się gra, w której istnieje możliwość nieograniczonego stawiania budynków (na każdej planecie) z łatwym transportem surowców, przyjemnym podejściem do gospodarki i handlu surowcami. Oraz przyjemną walką. I fabułą, albo przynajmniej jasno określonym celem.